Wiara pozwala widzieć więcej
Kochani…
Wyjątkowy i szczególny, wręcz dramatyczny i bolesny, jest ten czas Wielkiego Postu, który przygotowuje nas do Świąt Wielkiej Nocy. Ten czas przeżywa cały świat i Kościół, a my z nim. Nosimy w sobie wiele bólu i ogromny lęk zagrożenia przed chorobą, a nawet śmiercią. Są to dla nas dni próby, kiedy wszyscy drżymy z powodu pandemii. Na obecny tydzień były zaplanowane nasze parafialne rekolekcje. Bóg mówi do nas na różny sposób. Otrzymujemy obecnie bardzo mocną i trudną katechezę. Wszystko to, co teraz przeżywamy to długie rekolekcje, do których Bóg zaprosił nas katolików i ludzi niewierzących. Bóg walczy o nas i o naszą wiarę.
W tym czasie rozlewającej się epidemii wszyscy nas zachęcają, abyśmy uważali. Czynimy to. My uważamy – na Chrystusa i na to, co Chrystus do nas mówi. Mamy wiele niepokoju, ale mamy też wielką nadzieję. Jest to czas próby naszej wiary i naszej miłości. Ciągle jesteśmy w niebezpieczeństwie zarazy, ale chcemy odczytać wszystkie wydarzenia i znaki, widzieć je tak, jak je widzi Bóg.
Sytuacja jest trudna, świadczą o tym wprowadzone ostatnio kolejne obostrzenia i jeszcze bardziej restrykcyjne ograniczenia. W jednych wszystko to wzmaga stan napięcia, inni całkowicie popadają w panikę, bo zarażenie może dotknąć każdego. Wiele rzeczy, które robimy obecnie, wydają się nam teraz bardzo kruche. Chociaż przed nami Święta Wielkanocne, nie mamy powodów do radości, serca nasze wypełnione są lękiem i niepokojem.
A jaki powód do radości miała Marta i Maria po śmierci Łazarza? Czy po ludzku może być większy powód do smutku i cierpienia niż śmierć brata? Właśnie wtedy, jak słyszeliśmy w Ewangelii w ostatnią niedzielę, Marta, Maria i Łazarz, cała rodzina, doświadczyli czym jest przyjaźń z Jezusem, co to znaczy, że Jezus przychodzi do tej rodziny, by przynieść pocieszenie. I pociesza wcale nie płytko i powierzchownie – przywraca życie zmarłemu Łazarzowi. Obiecuje przy tym jemu i całej rodzinie życie wieczne. Jezus wskrzesza Łazarza nie po to, żeby go jedynie reanimować, przywrócić mu życie na jakiś czas. Przyszedł do domu przyjaciół, by im wszystkim powiedzieć o życiu wiecznym.
Czy może być większy powód do radości? Ale ta radość rodziła się w smutku, bólu i cierpieniu, w poczuciu bezradności sióstr wobec śmierci brata. Rodziła się też w wierze Marty i Marii, w nadziei, którą Jezus przyniósł do ich domu.
Wydarzenie wskrzeszenia Łazarza ma wymiar rodzinny – wskrzeszony Łazarz wraca do swojego domu, do bliskich, do sióstr Marty i Marii. Również my doświadczenie epidemii przeżywamy dzisiaj w rodzinach. Dużo czasu spędzamy ze sobą, znacznie więcej niż kiedykolwiek. Tyle momentów, tyle chwil razem nie tylko po to, by wspólnie przetrwać trudny czas, jest to dobra okazja, by się dzielić swoją wiarą. Pomagamy sobie nawzajem: rodzice dzieciom, dzieci rodzicom, starsi młodszym, młodsi starszym. Wspólnie mamy odnajdywać ten dar, który Jezus przynosi, dar życia wiecznego. Do tej tajemnicy prowadzą nas przecież Święta Wielkiej Nocy. Jezus jest Dawcą życia!
Wskrzeszenie Łazarza to najmocniejsze wydarzenie, jakie widzieli ludzie na własne oczy. Jezus płacze po śmierci swojego przyjaciela. Bóg płacze nad tym, że człowiek umiera. Takie to bardzo ludzkie! A zarazem bardzo Boże! Jezus objawia się jako Pan życia i śmierci, ma władzę nad śmiercią. Ma moc, by z grobu wyprowadzić Łazarza, który był już po tamtej stronie. Ewangelista krótko skomentował to, co uczynił Jezus dla Łazarza: „Tak go miłował”.
Nad każdym z nas Jezus płacze, kiedy umiera w nas życie Boże. Dla Niego nasze życie jest tak ważne – nasze troski, choroby, radości. Bóg może zrobić wszystko. Skoro tak, dlaczego więc dzisiaj nam nie pomaga? Widzi przecież jak bardzo cierpimy! Widzi ile osób w świecie umarło już z powodu szalejącego koronawirusa! Rzeczywiście, Jezus może zrobić wszystko, wskrzesza Łazarza, ale zarazem zgodzi się na swoją śmierć.
Przed nami Niedziela Palmowa a potem Wielki Tydzień z wydarzeniem Krzyża i śmierci Jezusa na Golgocie. Tym razem niestety nie będziemy mogli uczestniczyć w świątyni w liturgii Triduum Paschalnego. To też jest wielki ból! Również i to musimy oddać. Nie chcemy jednak, aby ktokolwiek zabrał nam tajemnicę Krzyża, musimy uważać, abyśmy i sami tej tajemnicy nie zgubili w naszym życiu.
Ostatnio często trzymamy w ręce środki dezynfekujące, aby się chronić przed wirusem. Bierzmy z wiarą do ręki również krzyż, by miłość Chrystusa nas i naszych bliskich chroniła – dzisiaj, jutro i na całą wieczność. Miłość tę mamy podawać innym. Czy jednak te obecne doświadczenia trudne, które mają w sobie wymiar niemałego krzyża, już teraz napełniają nas miłością i umacniają naszą wiarę, tak jak Martę i Marię po śmierci ich brata?
Szalejącej epidemii nie możemy odwrócić. Jeśli się kiedyś zakończy, zostawi w nas znaczące ślady i zmiany – w rodzinie, w naszej mentalności i psychice. Jakie ślady i zmiany pozostawi we mnie? Ode mnie zależy czy ten trudny czas dokona we mnie spustoszenia czy też wewnętrznie mnie umocni. Papież Franciszek mówi wprost, że na pandemię wirusa chcemy odpowiedzieć powszechną modlitwą. My kapłani, każdego dnia o godz. 2030 modlimy się na różańcu o ustanie epidemii i za całą naszą parafię, natomiast w piątek od godz. 19.30 do godz. 21.00 trwamy na modlitwie za Was przed Jezusem Eucharystycznym. Zachęcamy, abyście i Wy codziennie o godz. 2030 włączali się w modlitwę na różańcu w Waszych domach.
Gdyby ktoś Cię dzisiaj zapytał: „czy chcesz żyć?”, co na to odpowiesz?
Odpowiedź wydaje się oczywista, ale pamiętaj: wiara daje życie – wiara w Chrystusa Zmartwychwstałego daje życie wieczne. Życie daje Zmartwychwstały Chrystus, w którego wierzysz i za którym idziesz.
Wasi Duszpasterze