Matka pięknej Miłości
Matka pięknej Miłości
Kochani…,
Miesiąc maj z zielenią pachnącej trawy, świeżymi liśćmi na drzewach, pięknem kwitnących kwiatów i śpiewem litanii loretańskiej mówi nam o życiu i o Matce. Pomaga nam na chwilę oderwać się od wirusa, którym jesteśmy już zmęczeni, który tak mocno zakręcił całym naszym życiem społecznym, rodzinnym i osobistym. Pandemia straszliwej zarazy rozlała się na cały świat, a teraz coraz bardziej rozlewa się na nasze serca, coraz głębiej w nie wnika i je trawi. Tęsknimy już za normalnością, której smaku powoli zapominamy. Uczymy się odkrywać to, co takie zwyczajne, proste, ale piękne, czego wcześniej nie dostrzegaliśmy i nie ceniliśmy. Teraz za tym bardzo tęsknimy!
Rozpoczęliśmy miesiąc maj z Nabożeństwem ku czci Matki Bożej. Maryja uczy nas, że w chwilach trudnych, grożącego nam niebezpieczeństwa, w momentach zamętu i zagubienia musimy szukać bliskości Jej Syna i pogłębiać z Nim naszą więź. To Ona, Matka, do Niego nas prowadzi, Ona uczy nas bliskości i więzi z Jezusem – Matka pięknej Miłości!
Miłość Matki zawsze jest piękna, ale Maryja to Matka niezwykła, przecież to Matka tej pięknej Miłości, której na imię Jezus – On jest Jej Miłością.
Zrozumieć piękno i wielkość Maryi, Jej więź Jezusem – to dzisiaj dla nas szansa, by odnaleźć własną drogę do Jezusa.
Zrozumieć piękno i wielkość Maryi, Jej niezwykłą misję i posługę – to dzisiaj wielka nadzieja dla naszego życia i dla przyszłości wszystkich ludzi.
Im bardziej rozumiemy Matkę Bożą, tym bardziej rozumiemy kim jest Jezus. Im bardziej kochamy Matkę Bożą, tym bardziej kochamy Jezusa – Syna Bożego i Syna Maryi.
Maryja Synowi Bożemu dała człowieczeństwo – dała Mu ciało, dała Mu krew, dała Mu życie. Dzięki Jej zgodzie Syn Boży stał się Człowiekiem, takim jak my. Dzięki Jej zgodzie Jezus może być tak blisko nas, a my tak blisko Niego.
Zachwyca nas odwaga Maryi, która siebie zawierzyła Bogu. Została wybrana na Matkę Syna Bożego decyzją i zaproszeniem Boga. Ale zaproszenie to przyjęła swoją wolą, swoją miłością do Ojca i całkowitym zaufaniem Jemu. To jest ta przestrzeń, w której Bóg dokonuje cudów swojej miłości – w Maryi, w Jej życiu i przez Nią dla nas.
Jedyne źródło, z którego możemy pić, i to w sposób obfity, to ufność i zawierzenie Bogu. Maryja nas tego uczy, a swoim zawierzeniem jako Matka, przyprowadza nas do Boga jak do źródła życia.
Rozpoczęliśmy miesiąc maj, który jest brzemienny obecnością Maryi – Matki, a Maryja jest brzemienna macierzyńską miłością do każdego z nas. Piękna Matka a zarazem Matka pięknej Miłości.
Kiedy pracowałem w Laskach pod Warszawą z niewidomymi dziećmi, któregoś razu widziałem wzruszający obrazek: siostra Franciszkanka podprowadziła grupkę dzieci do figury Matki Bożej. Dzieci zaczęły figurę tę „oglądać” po swojemu, czyli dotykając rękoma. Prawie oblepiły ją jak pszczoły plaster miodu i tak ją „oglądają”, „oglądają”, a potem słychać jak ktoś mówi: „Jaka Ona jest piękna!”
Kto ostatnio z nas dorosłych, wydawałoby się więcej widzących i więcej wiedzących, powiedział tak, z takim zachwytem o Matce Bożej?
Maryja, Matka pięknej Miłości. Właśnie przez to jest piękna, że jest Matką. Macierzyństwo Maryi jest nie tyle ze względu na to, by nam pomagała, gdy z czymś sobie nie radzimy. Macierzyństwo Maryi jest dla nas zaproszeniem, abyśmy my weszli z Nią w bliską i bardzo osobistą relację, jak dziecko z kochającą Mamą.
Przez bliskość Matki i bliskość z Matką również dziecko staje się piękne i dojrzewa.
Tak niedawno, w dniu 2 maja, biskupi polscy złożyli na Jasnej Górze Akt zawierzenia Maryi naszej Ojczyzny. Przypomnieli nam o koniecznej wdzięczności za dwa wielkie dary, za dwóch ludzi wielkiego zawierzenia. 100 lat temu urodził się Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II. Na czerwiec tego roku zaplanowana była, długo oczekiwana, beatyfikacja Sługi Bożego Stefana Kardynała Wyszyńskiego. Tak wiele ich łączyło, ale życie jednego i drugiego przenikało na wskroś jedno: głęboka miłość do Maryi i bezgraniczne Jej zawierzenie.
Jan Paweł II, ze swoim zawołaniem „Totus Tuus” (Cały Twój, Maryjo!), dostrzegał w Maryi wzór niezawodnej nadziei całego człowieka. Z kolei Kardynał Stefan Wyszyński na różny sposób przypominał nam, że nie wystarczy patrzeć w czyste, zranione oblicze Matki Jasnogórskiej, ale trzeba również, aby nasz Naród wyczytał w Jej oczach wszystko, co potrzebne jest do odnowy polskich sumień.
Gdzie oni się nauczyli takiej pięknej miłości do Maryi – Matki i głębokiej więzi z Nią?
W rodzinnym domu, od swoich rodziców, od mamy i od ojca.
Prymas Wyszyński wielokrotnie wspominał, że jako mały chłopiec często widywał klęczącego przed Obrazem Matki Bożej Częstochowskiej rozmodlonego ojca. Kiedy miał dziewięć lat stał przy łóżku umierającej mamy i pytającym wzrokiem patrzył na ojca, który mu wtedy powiedział: „Później ci to wyjaśnię”. I zapewne ojciec przez wiele lat wyjaśniał mu i pokazywał jak Maryję uczynić swoją Mamą.
Stefan Wyszyński święcenia kapłańskie otrzymał w kaplicy Matki Bożej. Święcony był sam, bo kiedy święceni byli jego koledzy, on ze względu na słaby stan zdrowia, przebywał w szpitalu. W czasie swoich święceń był tak słaby, że łatwiej mu było leżeć krzyżem na posadzce niż stać. Mawiał, że wtedy patrzyły na niego tylko miłosierne oczy Matki. Na oczach Matki został wyświęcony na kapłana. I z Nią wchodził w kapłaństwo, a potem z Nią przeżywał swoje życie i kapłańskie powołanie.
Ojciec Święty Jan Paweł II doskonale znał historię swoich narodzin. Rodził się 18 maja około godziny siedemnastej w domu. Dzień było gorący jak na tę porę roku, otwarte więc było okno. Gdy zbliżała się godzina siedemnasta, rozległo się bicie kościelnego dzwonu, a potem śpiew litanii loretańskiej. Mieszkańcy Wadowic uczestniczyli w nabożeństwie majowym. Pani Emilia rodziła dziecko, rodząc je wsłuchiwała się w śpiew ku czci Matki Bożej. Wyglądało jakby Maryja odbierała poród małego Karolka.
Karol przychodził na świat przy śpiewie litanii ku czci Matki Bożej. Urodził się między godziną siedemnastą a osiemnastą, czyli o tej samej porze, w której pięćdziesiąt osiem lat później został wybrany papieżem. W maju rodził się przy śpiewie litanii loretańskiej ku czci Matki Bożej, a kiedy stawał się papieżem i rodził się do służby w Kościele, był to październikowy wieczór i czas modlitwy różańcowej. Przy jednych i przy drugich narodzinach towarzyszyła mu Maryja – Matka.
Dzisiaj przeżywamy czas próby, zamknięcia w domach, izolacji przed światem i wirusem. Maryja chce nam pomagać pokonywać niebezpieczeństwa, które są zagrożeniem dla naszego ciała i naszego ducha. Zaprośmy Ją do naszego domu. Przez bliskość z Matką, uczyńmy naszą rodzinę miejscem, gdzie sami piękniejemy i innym pomagamy stawać się pięknymi. Niech i w naszych rodzinach przez cały maj rozbrzmiewa chwała Maryi w śpiewie litanii loretańskiej i modlitwy różańcowej. Niech Maryja, Matka pięknej Miłości, rodzi nas jako ludzi pięknych i świętych.
Matko pięknej Miłości, módl się za nami!