Duch Święty – zanurzeni w miłość!
Kochani…
Czas majowy, kwiecisty, pełen zieleni i życia, a my stale w klimacie epidemii. Przyszła tak niespodziewanie i jako wydarzenie niespotykane. Poobijani trudnym doświadczeniem wirusa, ciągle nie możemy się jeszcze pozbierać i odnaleźć, nie potrafimy sami przebudzić się do życia w pełni. Duchowo i fizycznie dźwigamy na sobie skutki tego trudnego czasu. Prawie wszyscy żyjemy w lęku, smutni i wewnątrz zamknięci. Wielu ludzi, by bronić się przed rosnącym napięciem emocjonalnym, ucieka w stronę powierzchowności, tego co banalne, bez stawiania poważnych pytań i szukania głębszych odpowiedzi. Nosimy w sobie wiele narastającego i zasadnego niepokoju.
Powoli kończy się czas paschalny, z tajemnicą Zmartwychwstałego Chrystusa. Coraz bardziej uświadamiamy sobie, że potrzebujemy, aby Jezus przyznał się do nas, by mocno dotykał nas swoją miłością. Piękne jest to, co zwycięski i żyjący Chrystus robi z nami i dla nas u końca tego wielkanocnego okresu. Daje nam i stale chce nam dawać Ducha Świętego. Pragnie wraz z Ojcem, w komunii miłości, posyłać Go nam nieustannie. W ten sposób chce rozlewać na nas miłość, która łączy Go z Ojcem i Ojca z Nim. Właśnie nas takich poranionych, poturbowanych fizycznie i duchowo, chce zanurzyć w tej miłość, której na imię Duch Święty. Zaprasza, byśmy zaczęli żyć w Duchu Świętym. Zatopieni w miłość Ojca i Syna, oddychając Duchem Świętym, możemy oddychać miłością, jaka łączy Jego, Zmartwychwstałego Pana, z Ojcem, który jest źródłem i dawcą życia i miłości.
Jezus Chrystus pokonał śmierć, zmartwychwstał, wyszedł z grobu, powrócił z cmentarza, z miejsca dla nas tak bardzo trudnego i bolesnego. Powrócił do Ojca przez wydarzenie wniebowstąpienia i zasiada po Jego prawicy. Właśnie stamtąd wraz z Ojcem posyła nam Ducha Świętego. Wydaje się, że i my powoli możemy powracać z cmentarza, wychodzić z naszej śmierci. W tym roku piękne Święta Wielkanocne, jak grób Jezusa przywalony ciężkim kamieniem, mocno zostały naznaczone pandemią, przyciśnięte i przysłonięte zamykającą nas w izolacji zarazą. Zatem czas wychodzić z grobu, by wyjść na zewnątrz.
Kończy się epidemia, chcielibyśmy jak najszybciej powrócić do normalnego życia. Myślimy co zrobić, abyśmy my sami i inni ludzie powracali do zażyłej więzi z Chrystusem i głębokiej wspólnoty z Kościołem. Przeżyjmy to, czego nie mogliśmy przeżyć wraz z początkiem czasu wielkanocnego. Dajmy się zaprosić Jezusowi, poddając się działaniu Ducha Świętego. Teraz mamy okazję zbliżyć się do tajemnicy paschalnej z jej pełnią, już nie sami, nie swoją mocą, ale w Duchu Świętym, w Nim, w Niego zanurzeni.
Duch Święty upewnia nas o tym, co przynosi nam i co daje Zmartwychwstały Chrystus. Poza Jezusem nie ma nikogo kto dałby nam tyle, co On. Duch Święty właśnie o tym nas upewnia i przekonuje, sprawia, że wydarzenia paschalne Jezusa dostępne są dla nas i zarazem stają się obecne w naszym życiu. Chrystus posyła nam Ducha Świętego, bo chce, byśmy w Duchu Świętym otrzymywali owoce Jego zmartwychwstania, byśmy w Duchu Świętym doświadczali bliskości i miłości Jego jako Zmartwychwstałego Syna Ojca.
Potrzeba stale otwierać się na ten Dar, który przynosi Jezus. On nas kocha i dlatego ciągle nas szuka, bo che nam posyłać Ducha Świętego. Duch Święty daje nam doświadczenie nie tylko tego, co możemy czynić w Jego mocy. Daje nam doświadczenie o wiele głębsze. Pozwala nam smakować kim naprawdę jesteśmy, i to nie tylko pojedynczo, każdy z nas oddzielnie i samotnie, ale kim jesteśmy razem, jako wspólnota, kiedy budujemy Mistyczne Ciało Chrystusa, kim jesteśmy, gdy tworzymy dom, rodzinę, Kościół.
To czy inni ludzie dzięki nam zaczną wierzyć w Chrystusa nie zależy od tego, co potrafimy robić, ale od tego, co nosimy w sobie, głęboko wewnątrz. Świat widząc co nosimy, kim jesteśmy może uwierzyć w miłość Boga, w to, że Bóg nas kocha. Świat, kiedy będzie widział jacy i kim my jestem dzięki relacji z Bogiem, zacznie za Nim tęsknić i pragnąc Go, pytać o Niego. Właśnie to jest najmocniejsze i najbardziej przekonujące świadectwo. Ono zaraża i dotyka innych, ale tak że nie separuje i nie odpycha, lecz prowadzi do bliskości.
Duch Święty to więź miłości łącząca Ojca i Syna. Duch Święty to pocałunek miłości Ojca i Syna, Syna i Ojca. Obecny czas pandemii i wirusa odbiera nam to, co najbardziej piękne: naszą więź i bliskość z Bogiem, naszą więź i bliskość z drugim człowiekiem. Pozbawiani byliśmy najprostszych znaków i gestów więzi: podania ręki, przytulenia, czułego dotyku i objęcia. Zaczęliśmy bać się bliskości drugiej osoby, pilnowaliśmy się, by zachować odpowiedni dystans. To nie buduje wspólnoty i jedności z innymi ludźmi, ale prowadzi do zamykania i separacji. Potrzebujemy Ducha Świętego, bo On jest pocałunkiem miłości.
Nasza droga do kościoła stała się utrudniona, a udział w Eucharystii w wielkim stopniu został ograniczony. Trudno budować bliskość i więź z Bogiem bez Komunii sakramentalnej, bez sakramentu pojednania. Właśnie Duch Święty wprowadza nas w wewnętrzne życie Boga, dzięki Duchowi Świętemu możemy być w samym środku miłości Ojca i Syna.
W dzień Pięćdziesiątnicy Duch Święty otworzył szeroko drzwi Wieczernika, by Apostołowie mogli odważnie wyjść na zewnątrz. Nam Duch Święty otwiera drzwi Wieczernika, byśmy na nowo z odwagą mogli wejść do wnętrza. On prowadzi nas do Wieczernika, bo w Wieczerniku dokonuje się nasze uświęcenie, mocą sakramentu pojednania i Eucharystii. W Wieczerniku, przez Eucharystię, przeżywamy najgłębsze zjednoczenie, wspólnotę miłości, z Bogiem i z drugim człowiekiem. W ostatnim czasie bardzo mocno doświadczaliśmy głodu Eucharystii. Duch Święty prowadzi nas do samego źródła, do Wieczernika, do Eucharystii. W Wieczerniku, przez sakrament małżeństwa, ludzka miłość zostaje zanurzona w miłość Boga i tą miłością Boga jest pobłogosławiona.
Jezus Chrystus bardzo jest zainteresowany naszym uświęceniem i tym, byśmy wzrastali. Dlatego daje nam Ducha Świętego, zaprasza nas, abyśmy poddali się Jego działaniu i mogli być zanurzeni w miłość.
Wasi Duszpasterze