Trójca Święta – Tajemnica nie do zrozumienia, ale Dar do przyjęcia!
Kochani…
Wiosna budzi wszystko do życia. Kwiecisty maj wprowadził nas w czerwcowy miesiąc z soczystą i świeżą zielenią. Wydawałoby się, że świat dokoła nas taki piękny a czas dobry z perspektywą bliskich wakacji. My jednak nieustannie przeżywamy trudne doświadczenie pandemii. Mocno naznaczyło ono życie każdego z nas lękiem i wielką niepewnością, gdy chodzi o przyszłość. Już dzisiaj wszyscy odczuwamy na sobie wyraźne i bolesne skutki dotykającego nas koronawirusa.
Złagodzono rygory i wymagania związane z epidemią, która wydaje się powoli ustępować. Jednak coraz bardziej zaczynają się ujawniać jej duchowe konsekwencje i w nas narastać. Obecna, stabilizująca się sytuacja pozwala nam wychodzić z izolacji i zamknięcia. Jesteśmy zachęcani, by powracać do naszych świątyń parafialnych i do życia sakramentalnego. Po kilku miesiącach duchowej pustyni, przeradzającej się w pustkę, wreszcie możemy uczestniczyć w Eucharystii, bo ona jest źródłem życia dla chrześcijanina.
Okazuje się jednak, że dziś już nie ciągnie nas tak bardzo na Eucharystię jak tęskniliśmy za nią na początku epidemii. Obecnie wcale nie jest nam łatwo wracać do kościoła. Początkowo hamował nas lęk i strach przed zagrożeniem ze strony wirusa, by się nie zarazić. Teraz inny wirus zaczyna nas atakować od środka, zaraził on już nasze serce i sumienie. Zrodził w nas jakieś przyzwyczajenie to tego, co łatwiejsze i wygodniejsze, nawet jeśli mniej Boże. Pojawia się w nas większa obojętność na to, co święte i do świętości prowadzi.
Dotyka nas ten groźny duchowy wirus. Wprawdzie go nie widać i dlatego można go zlekceważyć, zbagatelizować i wyśmiać, ale on niszczy nasze wnętrze. Początkowo może bez szczególnych objawów i niebezpiecznych konsekwencji, bo nie rezygnujemy z wiary w Boga. Nadal pozostają w nas po Nim jakieś relikty i praktyki religijne, ale coraz bardziej bez potrzeby osobistej relacji i więzi. Później przychodzi zgoda nawet na grzech, przyzwolenie na trwanie i życie w grzechu. To co zaczynało się bezobjawowo, zostawia skutki mające znamiona śmierci. I perspektywą takiej śmierci może być wieczność. Śmierć na wieczność! – To straszne!
Dlatego Kościół tak mocno przypomina nam w tym czasie o spowiedzi i sakramentalnej Komunii wielkanocnej, abyśmy mogli doświadczać wielkanocnych owoców: życia i miłości, które przynosi Zmartwychwstały Chrystus. Warto przyjrzeć się czy nie widać w nas niebezpiecznych skutków duchowego koronawirusa. Być może przychodzi już zniechęcenie do walki i zmagania, przyzwyczajenie do życia bez sakramentalnej łaski, zobojętnienie na wspólnotę Kościoła. To są te duchowe skutki koronawirusa. Może udało nam się obronić przed wirusem w czasie tej pandemii, nie dotknął naszego ciała, ale nie zauważyliśmy jak nasze wnętrze zostało zainfekowane, zarażone, dotknięte wirusem z duchowymi konsekwencjami.
Nawet Niedziela Ducha Świętego bardzo nas nie porwała. Nawiązując do słów św. Augustyna, możemy powiedzieć, że nasze nogi są osłabłe i nie biegną w stronę Boga, bo wcześniej zmęczyliśmy się biegając za tym, co nie daje życia czy wręcz życie nam zabiera. Przecież chrześcijaninowi nie wystarczy, aby żył moralnie, jedynie zgodnie z Bożymi Przykazaniami. Chrześcijanin jest zaproszony do czegoś więcej, aby w sobie nosił życie Boga, tego Boga, który jest wspólnotą miłujących się Osób: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Chrześcijanin został powołany po to, aby całym swoim życiem był zanurzony w miłości Boga, który jest komunią miłości Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Jesteśmy w doświadczeniu wielkiego zmagania i walki z wirusem. To się dzieje na zewnątrz nas i w nas. Całe wydarzenie pandemii tak mocno w nas uderzyło, że tak bardzo nas osłabiło, nie tylko fizycznie, ale i duchowo. Osłabiło naszą wiarę, naszą relację z Bogiem, więzi w domu, w rodzinie. Z drugiej jednak strony może to wydarzenie pandemii jedynie odsłoniło to, co było w nas słabe i kruche. Teraz jedynie zobaczyliśmy to sami i widzą inni.
W miejscu, w którym przeżywamy największą kruchość, największy zawód naszych nadziei i oczekiwań, czyli rodzina i dom, wzajemne relacje, w tym właśnie miejscu otrzymujemy najpiękniejszy dar – tajemnicę Trójcy Świętej, Boga, który jest wspólnotą życia i miłości. Kościół przez Święto Trójcy Przenajświętszej chce nam powiedzieć, że to jest nasze jedyne lekarstwo, kiedy nosimy w sobie życie Boga i kiedy całe nasze życie pozostaje zanurzone w życiu Boga.
Wasi Duszpasterze